MODLITWA O ZAPRZESTANIE ROZPOWSZECHNIANIA SIĘ EPIDEMII KORONAWIRUSA
Ojcze nasz, pełni ufności prosimy Ciebie, aby koronawirus nie siał więcej zniszczeń i aby udało się jak najszybciej opanować epidemię.
Prosimy, abyś przywrócił zdrowie zakażonym i pokój miejscom, do których koronawirus już dotarł.
Przyjmij tych, którzy zmarli na skutek tej choroby, oraz pociesz ich rodziny.
Wspieraj i chroń personel medyczny zwalczający wirus, inspiruj i błogosław tym, którzy starają się opanować sytuację.
Panie Jezu, lekarzu naszych dusz i ciał, czujemy się bezradni w tej sytuacji ogólnoświatowego zagrożenia, ale ufamy Tobie i prosimy udziel nam pokoju i zdrowia. Matko Boża, chroń nas i opiekuj się nami, i prowadź nas w miłości do Twojego Syna, Jezusa. Amen.
Trzy oblicza chwały
Na dwóch wzgórzach Jezus ukazuje swoją tajemnicę najbliższym Mu uczniom. To Tabor i Kalwaria, góra przemienienia i wzgórze męki. Na Taborze Jezus objawia Piotrowi, Jakubowi i Janowi piękno swej Boskiej chwały, a Ojciec potwierdza wobec apostołów Jego tożsamość umiłowanego Syna. Na Kalwarii Jezus objawia chwałę swojego umęczonego oblicza, ukryte piękno miłości do końca. Jedynie Jan jest świadkiem dwóch objawień, dwóch wyrazów piękna chwały Jezusa, tej świetlistej i tej krwawej. Tabor jest umocnieniem dla uczniów i dla nas przed Kalwarią, a jednocześnie zapowiedzią radosnej chwały zmartwychwstania. Czy potrafię dostrzegać obecność i piękno Jezusa w mojej codzienności, zarówno w chwilach radości, jak i cierpienia?
Z Jezusem zwyciężać pokusy
Po chrzcie w Jordanie, gdzie Jezus usłyszał, że jest umiłowanym synem Ojca, Duch wyprowadził Go na pustynię. Tam Jezus pościł czterdzieści dni i był kuszony przez Złego. Pokusy dotyczyły tożsamości Jezusa. Szatan trzy razy powtarzał: „Jeśli jesteś Synem Bożym…”. I właśnie opierając się na tożsamości, czyli świadomości miłości Ojca ku sobie, Jezus pokonał pokusy. Jezus uczy nas, że im bardziej poznajemy, kim jesteśmy w oczach Boga, tym bardziej stajemy się wolni i zło przestaje być atrakcyjne.
Zło można zatrzymać tylko dobrem
Jezus pokazuje nam, że wybór zemsty czy nienawiści nie jest właściwym rozwiązaniem. Może dać chwilową ulgę zranionej ambicji, lecz zaplątuje serce człowieka w sieć coraz dotkliwszego zła i chęci odwetu. Potrzeba wielkiej odwagi i wewnętrznej siły, aby przerwać spiralę zła, zemsty i przemocy, aby być ich ostatnim ogniwem, które już nie odpowiada tym samym, lecz modlitwą, przebaczeniem, darem z siebie. To wcale nie oznacza, że mamy godzić się na krzywdę i przemoc. Możemy się bronić oraz stawiać granice, ale nie odpłacać tym samym, tylko mieć serce otwarte na przebaczenie i pojednanie.
Miłość istotą Prawa Bożego
Oprócz dziesięciu przykazań otrzymanych od Boga Izraelici mieli sześćset trzynaście innych wymyślonych przez siebie. Jezus nie mnoży przepisów, nie nakłada ciężarów, lecz zachęca do odkrycia istoty Prawa, którą jest miłość. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie przysięgaj fałszywie. Wobec tych zaleceń Ojca Jezus wskazuje, że oprócz zewnętrznych czynników są wewnętrzne motywacje serca. Inni ich nie widzą, ale Bóg tak. Pogardzając innymi, pożądając ich, odrzucając współmałżonka, mówiąc fałszywie o innych, pozwalamy, aby grzech opanował nasze serce, a wtedy od grzesznych pragnień do czynów jest tylko krok.
Być solą i światłem
Tylko przy Jezusie możemy odkryć naszą najgłębszą tożsamość. On mówi „wy jesteście”, a nie „staniecie się, jeśli…”. To znaczy, że w nasze duchowe DNA jest wpisany dar rozwijania naszego człowieczeństwa wspieranego łaską. Dar ten jest w nas obecny już od chrztu świętego, wystarczy go przyjąć i pielęgnować. Być solą ziemi to być osobą żyjącą ze smakiem, sensem, spełnieniem, z pasją. Być światłem to kochać i być kochanym, bo miłość rozświetla, oświeca, emanuje ciepłem. Żyjąc sensem i miłością, wnosimy je w życie innych. Wtedy mogą chwalić Ojca w niebie, bo rozpoznają w nas Jego synów, Jego córki.
Życie całkowicie oddane w darze
Jezus – pierwszy całkowicie oddany Ojcu i konsekrowany, poświęcony dla misji. Tak maleńki, a już rozpoznany przez Symeona i Annę w swojej najgłębszej tożsamości. Życie Boga-Człowieka ofiarowane w darze! Życie, które wnosi pokój, błogosławieństwo, radość, nadzieję. Maryja i Józef, przynosząc Dzieciątko Jezus do świątyni, przynoszą Bogu także swoje życie i życie Świętej Rodziny, które wpisuje się w misję Syna Bożego. Jezus w tajemnicy swojego ofiarowania w świątyni uczy nas, że za każdym razem, gdy coś z siebie szczerze ofiarujemy innym, mogą oni dostrzec w nas coś z piękna i tajemnicy Boga samego.
Wszystko w służbie ewangelizacji
Uwięzienie Jana Chrzciciela było dla Jezusa znakiem rozpoczęcia Jego misji głoszenia Ewangelii bliskości Boga. Jezus nie działał sam. Do dzieła ewangelizacji zaprosił uczniów, tworząc z nimi wspólnotę życia. Co takiego miał w sobie Syn Boży, że apostołowie potrafili natychmiast pozostawić własne sprawy i bliskich, aby związać swoją przyszłość z Nim? Dziś Jezus spotyka każdego z nas uwikłanego w życiowe zmagania i codzienność. Prosi, abyśmy w świadczeniu o Nim wykorzystywali całe nasze dotychczasowe doświadczenie. On z prostych rybaków nie uczynił rabinów, nauczycieli Prawa, lecz rybaków ludzi. Jakie moje doświadczenia pomogą mi być świadkiem Jezusa?
Jan Chrzciciel, który przygotowywał drogi dla Pana, sam też musiał długo przygotowywać się na spotkanie z Nim. Pościł, umartwiał się, by w końcu umieć rozpoznać w Jezusie Mesjasza, Baranka Bożego. Ta chwila stała się ukoronowaniem całego jego życia. I my podczas każdej Eucharystii słyszymy słowa „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Patrzymy na Hostię, wiedząc, że to Jezus. Obyśmy umieli sercem zobaczyć i rozpoznać w Nim naszego jedynego Pana i Zbawiciela.
Zgodzić się na Boży plan
Jan zapowiadał przyjście Jezusa, ale sam też głęboko pragnął chrztu od Niego. Tymczasem Jezus zaskoczył Jana, prosząc, aby to on udzielił Mu chrztu jak wszystkim innym. Wiedząc, że ma przygotować drogę Jezusowi, Jan ustąpił. My także możemy przeżywać podobne doświadczenie, kiedy w czasie modlitwy mówimy Jezusowi: „Panie, potrzebuję Twojego pocieszenia, umocnienia, uzdrowienia, przebaczenia, prowadzenia”, a Jezus mocą swojego Ducha prosi nas, aby pomimo naszej kruchości i słabości mógł przez nas pocieszać, umacniać, uzdrawiać, przebaczać, prowadzić. Jeśli się zgodzimy, to i nad nami otworzy się niebo Jego miłości i upodobania.
Od Prawa do Ducha
Mojżesz jako przyjaciel Boga wyprowadził Jego lud z niewoli egipskiej i przekazał mu Prawo – Boży dar wskazujący drogę do wewnętrznej wolności. Jednak grzeszny człowiek nie był w stanie dążyć ku wolności tylko przez wsparcie pochodzące z zewnątrz, z mądrości Dekalogu. Dlatego Jezus, Syn Boży, przyniósł nam inne prawo, prawo łaski, prawo miłości. Nie wypisane na kamiennych tablicach, lecz wyryte w sercach ludzkich przez Ducha Świętego, który jest dany każdemu, kto uwierzy i przyjmie chrzest. Łaska płynąca z daru wcielenia i odkupienia jest wsparciem wewnętrznym działającym w głębi duszy każdego człowieka. Dlatego ma moc przemieniania i prowadzenia do pełni wolności dzieci Bożych, wolności od grzechu i zła.
Rodzina – sanktuarium miłości
Kiedy patrzymy na Świętą Rodzinę, odkrywamy podstawową zasadę życia – wzajemną miłość. Miłość jest istotą życia Rodziny z Nazaretu, w której centrum stoi Syn Boży Wcielony. W tej szkole życia pragniemy uczyć się budować jedność i szczęście naszych rodzin. Dziś szczególnie chcemy patrzeć na św. Józefa. Jego troska o rodzinę może nas budować. Święty Józef przede wszystkim słuchał głosu Boga i zawierzył Jego prorokom. Rozumiał, jak wielkie wartości niesie w sobie tradycja, co potwierdziło spełnienie się proroctw w jego życiu. Myślał tylko o Dziecięciu i Jego Matce. Historia życia Józefa i całej Świętej Rodziny uczy, że w życiu nie ma przypadków. W przeciwnościach mamy czynić to, co jest w zasięgu naszych możliwości, ale przede wszystkim zdać się na Boga. Posłuszeństwo jest najlepszą odpowiedzią na łaskę Bożą.
OD 02.01 DO 19.01
Wszyscy chcą świętować. Czy jednak wiedzą co? Świętowanie nie może być gorszeniem się tymi, którzy tajemnicę Bożego Narodzenia widzą w obficie zastawionym stole i zaśpiewanej kolędzie. Powinno być odpowiedzią na pytanie, jak obecnie ta tajemnica wpływa na moje życie. Oto Bóg staje się człowiekiem, abym miał udział w Jego życiu, które jest pełnią szczęścia bez końca. To życie wzrasta we mnie zawsze, kiedy przyjmuję Słowo i wprowadzam Jego porządek. Boże Narodzenie to nie święto biernej akceptacji przyjścia Boga na ten świat. Pasterze wskazują, że trzeba wybrać się w drogę, odnaleźć Dziecię i wsłuchać się w treść Dobrej Nowiny, którą przynosi, zapytać Maryi i Józefa, którzy są najbliżej tej tajemnicy. Trzeba wyjść ze swoich przyzwyczajeń na poszukiwanie Nowonarodzonego, aby zadziwić się wielką miłością Boga do człowieka
Wiara św. Józefa
Zdarza się, że szlachetne plany zostają nagle zburzone. Pojawia się wtedy bunt i niezrozumienie, nawet w formie modlitwy. Czy jednak idzie za nią posłuszne wypełnianie tego, co Bóg zamierzył? Sytuacja Józefa była podobna. Jego życie legło w gruzach. Był zaręczony z Maryją, a tu okazało się, że zanim zamieszkali razem, znalazła się w stanie błogosławionym. Czy możemy sobie wyobrazić jego udrękę, a nawet rozpacz? Górę wzięła jednak miłość do Maryi i posłuszeństwo wobec Boga. Miłość do Małżonki kazała mu szukać rozwiązania, które obroniłoby Jej godność i cześć, nawet kosztem uznania go za tchórza. Zaufanie Bogu wyrażone w posłuszeństwie wiary przezwyciężyło wszelki lęk. Wiara św. Józefa to droga milczenia, zasłuchania w Boże słowo, mężnego posłuszeństwa Jego zamiarom.
Wielkość Jana Chrzciciela
Jezus daje świadectwo o wielkości Jana Chrzciciela, który doskonale wypełnił misję przygotowania ludzkich serc na Jego przyjście. Jan Chrzciciel szedł drogą całkowitego ubóstwa i zapomnienia o sobie. Żył tak, aby nie przysłonić sobą Jezusa. A przecież pociągając innych radykalizmem swojego życia, łatwo mógł stać się przywódcą. On natomiast wiernie szedł drogą wyznaczoną mu przez Boga. Realizował Jego plan, a nie swoją wizję. Konsekwentnie wskazywał na Jezusa, również spójnością swojego życia, słów i czynów. Prostować drogi na przyjście Mesjasza to solidnie wypełniać swoje powołanie, budować jedność życia wiary w codzienności, starać się o zgodność czynów ze słowami. Tak postępował Jan Chrzciciel, dlatego Jezus daje go za przykład wiary, która nie uległa zwątpieniu. Jednocześnie Jezus pokazuje wielkość tych, którzy mają udział w królestwie, które zapoczątkował. Nie mierzy się jej zasługami, lecz przyjaźnią z Jezusem.
„Niech mi się stanie według twego słowa”
Maryja to ważna osoba w planie zbawienia. Wszystko, co się dokonało, opiera się na mocy Bożej łaski. W przypadku Maryi była to łaska uprzedzająca, która zachowała Ją od grzechu. A w moim przypadku to łaska wspomagająca, która umożliwia podążanie drogą woli Bożej. Idę razem z Maryją. Niepokalane Poczęcie napełnia sensem całe adwentowe oczekiwanie. Patrzę na Maryję, uczę się od Niej i proszę Ją, abym tak jak Ona potrafił uwierzyć, że Słowo także we mnie chce stać się życiem. Radość i pokora Maryi poszerzają moje adwentowe horyzonty. Nie da się przejść Adwentu bez Niepokalanej. Razem z Nią walczę o czystość serca, gotowego na przyjęcie Mesjasza.
RORATY
w dni powszednie o godz. 6.00. Roraty dla dzieci w poniedziałek, środę i piątek o godz. 17.00. Odważne dzieci zapraszamy na godzinę 6.00
Dla młodzieży każdego dnia po roratach wspólne śniadanie w domu parafialnym. Wejście od ul. Świerkowej.
Przyjrzyj się, jak Jezus realizuje swoje królestwo. W bliskości do ludzi jako najlepszy ich pasterz. W rządzeniu, które jest pokorną służbą, a jej fundamentem – posłuszna miłość do Ojca. To miłość zatroskana o każdego, która nigdy nie staje się przymusem, zaprasza, aby człowiek podjął wolną decyzję uczynienia Chrystusa swoim jedynym królem. Każdy grzech i brak odpowiedzi na łaskę Bożą stają się zaprzeczeniem królowaniu Boga. Świat dzisiejszy pokazuje, że wszystko można ośmieszyć i wyszydzić, również królowanie Boga, bo demaskuje obłudę wszelkiej władzy, ludzkiej pychy i egoizmu. Jezusowe królestwo jest królestwem życia, które zwyciężyło szatana i śmierć, trwa bez końca. Jest królestwem służebnej miłości. Zdobywa się je przez posłuszeństwo i pokorną odpowiedź na łaskę płynącą z Krzyża. Jezus króluje z tronu miłosierdzia. Jego królestwo może stać się udziałem każdego, największego nawet łotra. Trzeba tylko ufnego i całkowitego uznania w Jezusie Króla wszechświata i swojego życia.
Droga ucznia Jezusa
Tylko droga wyznaczona przez Jezusa wiedzie człowieka ku prawdziwej, spełnionej przyszłości. To jednak droga niezrozumienia i prześladowań. Uczniów czeka los Mistrza. Nie jest to droga samotna, to droga Jezusa i Kościoła. W pełnym przylgnięciu do Jezusa żywa wiara nie ma nic wspólnego z naiwnością. Liczne prywatne wizje przypisują sobie znajomość końca świata. Zwodzą kłamliwymi obietnicami, rzekomymi objawieniami, fałszywymi interpretacjami słowa Bożego. Łatwo zatracić wiarę i rozeznanie wśród mnóstwa sekt, ludobójczych ideologii, fałszywego mistycyzmu. Zamiast wiary, osobistej więzi z Bogiem człowiek staje się przywiązany do swoich wyobrażeń Boga. Tymczasem Jezus pozostawił siebie i swoje Słowo w Kościele. Dał nam Ducha Świętego, który gwarantuje Kościołowi wierność prawdzie.
Bóg żywych
Zacieśnianie perspektywy życia prowadzi do wyszukiwania sztucznych problemów. Mogą być one próbą podważania autorytetu Jezusa. Jezus zachowuje spokój. Jest pewien swoich racji. Wykorzystuje tę sytuację, aby udzielić nam życiowej lekcji. Mówi dziś, abyśmy patrzyli na życie, zarówno swoje, jak i tych, którzy już odeszli, w perspektywie pewności zmartwychwstania, nadziei życia równego aniołom. To mobilizuje do walki, aby nie poddawać się żadnemu panowaniu oprócz Jezusowego. Jezus zaprasza do przeżywania życia w zadziwieniu z nieosiągalnej naszymi siłami godności dziecka Bożego. Pomaga odkrywać, że Bóg jest Bogiem życia i nie chce śmierci grzesznika. Potrafi ożywić to, co wydaje się już nieodwracalnie martwe.
Ciekawość często pełni w naszym życiu rolę bardzo twórczą. Staje się inspiracją wielu badań i odkryć. Pozwala lepiej poznać samego siebie i oczekiwania innych. Prowadzi do budowania bardziej owocnych relacji. A co najważniejsze, może być też początkiem nawrócenia. Patrząc na Zacheusza, odnosi się wrażenie, że niczego mu nie brakowało: miał władzę i pieniądze. Może więc pragnienie zobaczenia Mistrza z Nazaretu było kaprysem próżności. Ale uczynił wszystko, aby je zaspokoić. Możemy podziwiać jego aktywność i determinację, jednocześnie pamiętając o tym, że to sam Jezus wcześniej wzbudził w nim to pragnienie. Zapragnął stać się domownikiem jego życia. Ta ewangeliczna scena jest przykładem działania Boga. Najpierw daje On człowiekowi swoją łaskę, a jeśli ten na nią odpowie, to zamieszka w nim zbawienie.
Dwa sposoby modlitwy
Jezus mówi dziś o dwóch sposobach rozumienia i przeżywania relacji z Bogiem. Dla faryzeusza centrum tej relacji jest on sam. Za to, jaki jest, dziękuje nie Bogu, lecz sobie samemu. A celnik, daleko w cieniu, świadomy swojej grzeszności, pokornie prosi o jedno, czego naprawdę potrzebuje, a czego Bóg nie może mu odmówić: o miłosierdzie. W świetle tych dwóch postaw winniśmy spojrzeć na naszą osobistą relację z Bogiem. Drogi do kościoła mogę nauczyć się na pamięć, wyrobić sobie nawyk stawiania się w nim każdej niedzieli, ale czy zawsze pamiętam o celu swojej tam obecności? Jestem oczekiwany. Mam stanąć w prawdzie przed Bogiem, nie po to, aby się usprawiedliwiać lub potępiać, lecz uczyć się dziękować, uznając w Bogu dawcę wszelkich darów, i prosić o miłosierdzie, ufając w Jego odradzającą miłość. Modlitwa staje się odkrywaniem prawdy o Bogu Ojcu, a w jej świetle poznawaniem prawdy o sobie, która wyzwala, bo przybliża do Ojca.
„Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”
Wiara podpowiada, że sama sprawiedliwość nie wystarczy. Ale jej brak staje się często przeszkodą w wierze. Widok wszelkiej ludzkiej niesprawiedliwości może być pytaniem o nieobecność Boga, wzdychaniem z głębi serca o Jego sprawiedliwość. Wołaniem, które nie jest ucieczką przed wysiłkiem i własną odpowiedzialnością, ale znakiem realizmu, bo wypływa z uznania własnej słabości i niewystarczalności. Znakiem świadomości, że tego przeciwnika Jezus już pokonał i ma nad nim władzę. Jest też znakiem wiary, bo wołający wierzy i ufa, że Bóg pragnie jego szczęścia, jego życia z Nim na wieczność. Wytrwała modlitwa jest budowaniem murów obronnych wobec zasadzek złego ducha. Stanięcie w prawdzie o mojej kruchości i niewystarczalności otwiera drogę ku odnowie całego mojego życia. Odnowie, która płynie z wytrwałej wiary, relacji z Bogiem żywym.
Wdzięczność i posłuszeństwo
Bóg jest hojnym dawcą. Nieustannie obdarowuje łaskami zwyczajnymi i nadzwyczajnymi. Aby to odkryć, potrzeba wdzięczności. Uznanie bycia obdarowanym jest pierwszym krokiem w efektywnym posługiwaniu się wszystkim, co otrzymaliśmy. Wdzięczność to również ufność, że Bóg wie najlepiej, czym nas obdarować i w jaki sposób. W dzisiejszej Ewangelii odpowiedź Jezusa wydaje się nie mieć nic wspólnego z prośbą trędowatych. Przepisy prawa rygorystycznie określały procedurę potwierdzenia oczyszczenia z trądu. Tymczasem ci chorzy mają udać się do kapłanów, nadal skażeni trądem. Warto wyruszyć w drogę ku kapłanom, ku pośrednikom Bożej mocy i łaski. Zaufać Chrystusowi to przyjąć Jego pomoc w taki sposób, jaki On wskazuje. Wówczas możemy doświadczyć nie tylko uzdrowienia ciała, lecz przede wszystkim serca, które rozpozna w Jezusie Zbawiciela i pełne ufności odda się Jemu.
Uczniowie byli świadomi słabości swojej wiary. Sam Jezus nazywał ich ludźmi małej wiary. Starali się o jej wzrost, ale byli jednocześnie świadomi, że to nie zależy od nich. My także staramy się żyć wiarą. Stąd pytamy czasami, co jest wolą Boga w naszym życiu. Nie widząc jednak wielkich wyzwań, lekceważymy wierność w rzeczach drobnych, chcemy narzucić Bogu własną wolę. On dziś przypomina i zachęca, abyśmy ćwiczyli wierność w rzeczach małych, motywowani Jego wolą. Gdy przyjdzie sukces, nie możemy przypisywać chwały samym sobie. Gdy przyjdzie trud walki, nie wolno zapomnieć, że On nas tu postawił i stąd wydostanie. Ofiarujmy samych siebie Bogu i patrzmy, ile miłości wkładamy w każdy nasz czyn. To znak naszej wielkości, która wypływa z wiary.
Przypowieść Jezusa stawia przed naszymi oczami obraz tego świata, gdzie niewielka grupa ludzi pławi się w bogactwach, a wielka rzesza cierpi biedę i obojętność. Odwrócenie sytuacji w życiu przyszłym to prorocka obietnica obudzenia sumień bogatych, a zarazem zapewnienie wszystkich, że Bóg nie jest obojętny na tę sytuację i Jego sprawiedliwość zwycięży. Nie wolno jednak zapomnieć, że w Bożym planie zbawienia człowieka nic nie dzieje się nagle. Pan przez proroków zapowiadał przyjście Mesjasza, przez Kościół wzywa nas do nawrócenia. Jego zbawienie jest dla każdego i nikt nie jest przez Niego zapomniany. Jak Bóg pamięta o nas, tak my mamy pamiętać o innych. Być dla nich znakiem zbawiającego Boga i dostrzegać w nich Jego obecność. Bóg błogosławi tym, którzy przychodzą z pomocą ubogim, a odrzuca tych, którzy się od nich odwracają. Jezus stał się ubogi, aby nas uczynić uczestnikami Bożego bogactwa na wieki. Prośmy o mądrość naśladowania Go.
Zarządca, nie właściciel
Bogactwo często utożsamiane jest ze szczęściem. Wielu myśli, że posiadając obfitość dóbr, o nic nie musi się troszczyć. Chęć ich posiadania staje się więc często głównym celem życia. W tej filozofii życia chętnie powierzamy nasze dobra tym, którzy obiecują ich szybkie i duże pomnożenie. W ten sposób wyrażamy im nasze zaufanie. Doświadczenie życiowe mówi, że nie zawsze jednak dobrze na tym wychodzimy. Dzisiaj Jezus chce uświadomić każdemu z nas, że wszystko w naszym życiu jest Bożym darem. Wielkie zaufanie ma do mnie Bóg, kiedy powierza mi dar życia, talenty, odpowiedzialność za bliskich, a może za wielu innych. Te wszystkie dary nie mogą mi absolutnie przesłonić Dawcy. Nie mogę zapominać, że służę jedynie Bogu. Wieczorna modlitwa jest dobrą chwilą, abym jako zarządca zdał sprawę Właścicielowi z tego, co mi powierzył, a zwłaszcza z tego, czy wszystkim, co mi powierzył, służę Jemu. I podziękował za Jego zaufanie.
Miłosierdzie – imię Boga
Zatrzymajmy się przed obrazem Boga, jaki się objawia w przypowieściach, aby lepiej pojąć misję zbawienia Jezusa Chrystusa jako Tego, który „przyjmuje grzeszników i jada z nimi” (Łk 15, 2). Każdy z nas się tu odnajdzie, ponieważ relacja z Jezusem objawia prawdę o nas samych. Wobec najświętszego Boga zawsze będziemy grzesznikami, niegodnymi Jego przyjaźni. Ale grzesznikami miłowanymi bezgranicznie, których Jezus chce mieć blisko, przy jednym stole. Jego bliska obecność zachęca i umożliwia pełne oddania i wdzięczności życie wiarą. Jednocześnie broni przed wykluczaniem innych z Bożej miłości. On każdego pragnie mieć blisko i nie chce, aby ktoś bał się Jego miłości. Boża radość z nawrócenia choćby jednego grzesznika może nam pomóc być bardziej miłosiernymi.
Warunki bycia uczniem Jezusa
Bycie uczniem Chrystusa to nie osobisty wybór, lecz Jego zaproszenie. Chcąc być Jego uczniem, nie można stawiać Mu warunków. Jeśli jest prawdą, że Jezus zaprasza każdego do grona swoich uczniów, to nie można zapominać, że jest również prawdą to, że On stawia konkretne warunki bycia Jego uczniem. Czy w ten sposób zabiera człowiekowi wolność? Wręcz przeciwnie. On wyzwala z relacji lub przywiązań, które mogą zniewolić do tego stopnia, że Bóg nie będzie w życiu najważniejszy. Jeśli całe serce jest dla Niego, to jest w nim również miejsce dla innych. Wtedy miłość jest zdrowa i rozwijająca. Jeśli ktoś lub coś stanie się ważniejsze od Niego, człowiek marnuje swoje życie. Tylko Bóg może dać życiu pełnię. Jest nią On sam tu, na ziemi, a przede wszystkim w wieczności.
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org