Jezus opisuje swoje drugie przyjście na ziemię. Zjawiska, jakie będą temu towarzyszyć, wywołają strach i przerażenie, ale On nie chce napełniać naszych serc strachem. Jego powtórne przyjście to wypełnienie danej nam obietnicy, dopełnienie odkupienia. Bóg nas kocha, jest miłosierny. Zatem oczekujmy Pana z odwagą i nadzieją. Wypełniajmy przykazania dane nam przez Boga, a będziemy gotowi na spotkanie z Nim, kiedy przyjdzie z całą swoją mocą i chwałą.
Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata. Ono jest dalekie od wojen, nienawiści, egoizmu. Jezus przyszedł dać świadectwo prawdzie, królować w naszych sercach, abyśmy codzienność wypełniali miłością, pokojem, sprawiedliwością i prawdą. On chce, abyśmy przeżywali Jego królowanie przez dar z siebie samych wobec innych, przez ofiarność. Abyśmy żyli wiarą, nadzieją i miłością, abyśmy żyli Jego Ewangelią. Czy pamiętamy o tym, podejmując ważne życiowe decyzje? Czy Chrystus króluje w naszym życiu?
Kiedy słyszymy o różnych katastrofach i zbliżającym się końcu świata, ogarnia nas lęk i przerażenie. Dzisiejsza Ewangelia mówi o końcu świata i przyszłych wydarzeniach. Pierwsze przyjście Pana dziejów i historii dokonało się w pokorze i uniżeniu, przy drugim Pan objawi się w chwale. Nie wiemy, kiedy to nastąpi, dlatego Jezus prosi, byśmy byli w ciągłej gotowości. Bóg pragnie, aby nasze serca zawsze były otwarte. Pozostawił nam czas, by się nawrócić, wyznać grzechy i pojednać się z Nim, z innymi i ze sobą.
Ludziom bogatym, którzy wrzucają wiele do skarbony, niczego nie brakuje, nie ponoszą oni żadnej straty. Natomiast uboga wdowa, która wrzuca dwie drobne monety, oddaje wszystko, co ma na swoje utrzymanie. Jej dar jest dobrowolny. Nie ogłasza tego wokół siebie. Tylko Bóg widzi jej gest. Jezus z pokorą wdowy zestawia pychę i obłudę uczonych w Piśmie. I to właśnie uboga, prosta kobieta, która wypełnia przykazanie miłości Boga, jest prawdziwym nauczycielem. Ona oddaje Mu wszystko i zawierza Jego Opatrzności. Bóg zawsze patrzy na nasze serce. Wielkość naszego daru wobec Boga zależy od wielkości miłości.
KAZANIE ESPRESSO – Co to znaczy miłować
Dziś Jezus mówi o miłości, miłości Boga i bliźniego. Miłość jest jedna. O tym, czy ktoś kocha Boga, świadczy jego postawa wobec bliźniego. A jeśli ktoś kocha bliźniego, to ma to swoje źródło w miłości do Boga. W miłości nie ma miejsca na półśrodki. Trzeba miłować całym sobą. Bóg chce całego serca, umysłu i całej duszy. Kocha się bezwarunkowo, w sposób nieograniczony i ponad wszystko. Miłość polega na oddaniu Bogu całego swojego życia, oddania Mu wszystkiego, co się posiada, tak jak uboga wdowa, która wrzuciła do skarbony wszystko, co miała. Wyrazem miłości jest także okazywanie szacunku, wierność, służba. Kto kocha, ten przestrzega przykazań. Czy jesteśmy gotowi na taką miłość?
Wiara uzdrawia, daje światło, przejrzenie. Warto o tym pamiętać, bo bardzo często w życiu jesteśmy jak ten niewidomy pod Jerychem. W chwilach trudnych, gdy szukamy Boga, wołamy do Niego. Chcemy, by nas usłyszał i pomógł nam. Ale świat i inni ludzie próbują zagłuszyć i nas, i Boga. Nie chcą, by nasz głos dotarł do Niego, aby On mógł odpowiedzieć. Zagłuszają kolorowymi reklamami, a nawet ateistycznymi billboardami, zakłamując rzeczywistość. Tymczasem „żebym przejrzał” dosłownie po grecku oznacza: „żebym spojrzał w górę”. Te słowa powinny być naszą codzienną modlitwą, abyśmy podnieśli wzrok, spojrzeli w górę i widzieli Jezusa w naszym życiu.
Uczniowie Jakub i Jan są wierni, swoją przyszłość wiążą ze swoim Mistrzem. Mają zapał, są ambitni, pragną władzy. To nic złego. Tyle tylko, że myślą w kategoriach czysto ludzkich. Jezus zaprasza nas, abyśmy Mu towarzyszyli i potrzebuje zapału ludzi, ale w dziele odkupienia. Uczniowie, których powołał Jezus, nie są doskonali. My też jesteśmy słabi. Ale gdy powierzymy Mu swoje życie, On nas umocni. Zmieni kierunek naszej energii – staniemy się ludźmi gotowymi do poświęceń, do ofiar, ludźmi pragnącymi mieć udział w Jego zmartwychwstaniu.
Zadajemy wiele pytań. Najczęściej dotyczą spraw bieżących. Dzisiejsza Ewangelia zwraca naszą uwagę na całkiem inne pytanie: „Nauczycielu dobry, co mam robić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Czy nasze zabiegane pokolenie pyta o to, jak żyć, by się zbawić? Czy w ogóle myślimy o życiu wiecznym? W trosce o nasze życie Jezus wskazuje nam, że drogą do wieczności jest wierność przykazaniom Bożym. Czy zachowujemy je? To bardzo ważne, ale Jezus idzie jeszcze dalej. Przestrzega nas przed zniewoleniem rzeczami materialnymi, nieuporządkowanym przywiązaniem do nich. Czy potrafimy zrezygnować z rzeczy tego świata dla największego dobra, jakim jest Bóg?
„Bóg stworzył ich mężczyzną i kobietą” – to słowa, które przypominają prawdę o związku małżeńskim i jego boskim pochodzeniu, o równości mężczyzny i kobiety oraz wierności. „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela”. Małżeństwo błogosławi sam Bóg. Małżeństwo to rzeczywistość duchowa, to sakrament. Zawierając związek małżeński, potrzeba dojrzałości i wiary. My jesteśmy słabi, ale oddawajmy nasze relacje Bogu – i nie tylko te małżeńskie – niech On przemienia je swoją miłością i wzmacnia nasze nadwątlone siły swoją mocą. On jest naszym Bogiem, a my Jego dziećmi.
Jezus przestrzega nas, abyśmy nie byli powodem do grzechu dla innych, aby nasze zachowanie nie budziło zgorszenia. Woła też, abyśmy my sami wyrzekli się grzechu, aby mieć życie wieczne. W takiej sytuacji Jezus nawołuje do radykalnej przemiany. To wszystko, co prowadzi do grzechu, powinno być zniszczone. Zatem poszukajmy przyczyn naszych grzechów, aby je usunąć ze swojego życia, by mogło wzrastać dobro. Grzech rani nie tylko grzesznika, lecz także miłość Bożą i wspólnotę Kościoła. Walczmy zatem z nim w każdy możliwy sposób służyć, trzeba naprawdę kochać. To miłość do innych, opieka nad słabymi czyni z nas ludzi wielkich.
„Jeśli ktoś chce być pierwszy, niech będzie ostatni ze wszystkich i sługą wszystkich!”. Wszyscy mamy skłonność do wywyższania się, wielu szuka wielkości, prestiżu. Nawet uczniowie chcą odnieść sukces przy Mistrzu. Tymczasem stanie po stronie Boga to przede wszystkim służba. Jezus dowodzi swej wielkości, uniżając się i jako sługa staje na ostatnim miejscu. Co więcej, zostaje wydany w ręce ludzi. Jest sługą do końca, aż po krzyż. Aby móc służyć, trzeba naprawdę kochać. To miłość do innych, opieka nad słabymi czyni z nas ludzi wielkich.
Piotr wie, kim jest Jezus. „Ty jesteś Chrystusem” – mówi. Jednak ma własne wyobrażenie Mesjasza, który powinien wyzwolić Izraela spod władzy Rzymian. Ale to jest tylko ludzkie myślenie. Plan zbawienia jest inny: Mesjasz ma cierpieć i zostać zabity, ale zwycięży śmierć i zmartwychwstanie. On przyszedł, aby odkupić nasze grzechy. Przyjmijmy to z miłością zamiast sprzeciwiać się zamysłom Bożym jak Piotr. Wiara bez dzieła męki, bez krzyża nie jest wiarą chrześcijańską – pisał teolog Hans Urs von Balthasar. Starajmy się żyć tajemnicą męki Jezusa. Ona pokonuje nasz egoizm i daje wielkie owoce duchowe.
Słowa „otwórz się” skierowane do głuchoniemego odnoszą się nie tylko do cielesnego uzdrowienia, one oznaczają też otwarcie się tego człowieka na działanie łaski. My też potrzebujemy otwarcia się na działanie łaski, słowa Bożego i Bożej miłości, byśmy doświadczyli uzdrowienia, by Pan w nas działał i zmieniał nasze życie. Potrzebujemy też otwarcia się na drugiego człowieka, aby chcieć go poznać, mieć dla niego czas na zwykłą rozmowę, na podzielenie się z nim Dobrą Nowiną czy pomoc mu. Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebujemy innych, to nasza podstawowa potrzeba. Nie zapominajmy, że Jezus przyszedł na ziemię, by nawiązać kontakt z człowiekiem.
Patrząc na otaczający nas świat, widzimy przede wszystkim to, co zewnętrzne. Podobnie postrzegamy drugiego człowieka. Bóg jednak widzi inaczej. Patrzy na serce, przenika je. Jezus w dzisiejszej Ewangelii znowu konfrontuje się z faryzeuszami i ich zewnętrzną religijnością. Uświadamia ich i nas, że relacja z Bogiem to nie tylko czczenie Go wargami. Ważna jest bliskość serca. Jezus idzie jeszcze bardziej w głąb. Przypomina, że to z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzi to wszystko, co jest złem i rani człowieka. Dlatego jeśli pragniemy, aby świat był lepszy, musimy zmienić coś we własnym sercu.
Pytanie: „Czy i wy chcecie odejść?” w chwilach próby Jezus zadaje także nam. Jego nauka jest trudna i wymagająca. Czy my ufamy Jezusowi? Czy wierzymy? Wielu współczesnych ludzi woli się nie angażować w to, co jest trudne, i by żyć wygodnie, pozostaje obojętnymi. Tymczasem Jezus domaga się konkretnej, opartej na wierze decyzji. Kocha nas i ufa nam, dał nam wolną wolę. Do nas należy decyzja, czy zostajemy z Nim, czy odchodzimy. Pamiętajmy jednak, że tylko On ma słowa życia wiecznego
Co to oznacza? To znaczy uwielbiać Boga słowem i życiem tak jak Maryja. Każde nasze spotkanie z Bogiem, każdą naszą modlitwę zaczynajmy więc od uwielbienia Boga w Jego dziełach. Uwielbiajmy Go za Jego obecność. Dziękujmy za to, czego doświadczamy, za Jego niepojętą miłość, którą nas obdarza, za dobro. Z miłością przyjmijmy Jego plan na nasze życie, zaufajmy Mu, żyjmy blisko Niego. Niech napełnia nas swoją mocą, abyśmy mogli pokonać nasze trudności w życiu codziennym. I z radością służmy bliźniemu. A wszystko na chwałę Boga.
Jezus zapowiada Eucharystię. Nazywa siebie prawdziwym chlebem z nieba. A ten, kto wierzy w Chleb Życia, ma życie wieczne. Eucharystia dla nas, wierzących, jest obecnością Jezusa z nami aż do końca świata. Dlatego dzisiaj przypominamy sobie, jak ważne jest uczestnictwo we Mszy św., jak potrzebna jest nam adoracja Najświętszego Sakramentu i praktykowanie tzw. nawiedzenia Najświętszego Sakramentu w ciągu dnia. Dla św. Jana Pawła II adoracja Najświętszego Sakramentu była punktem odniesienia dla podejmowanych decyzji i czynów. Jezus tak bardzo nas kocha, że jest z nami obecny w Eucharystii. Daje nam siebie za pokarm. Pragnie, abyśmy mieli życie. Czy jest coś piękniejszego?
Jezus pokazuje nam, jak bardzo bliski jest Mu człowiek. Cud rozmnożenia chleba, którego dokonuje, jest objawieniem Jego łaski wobec ludzi. Jego miłość nie ma granic. Dzisiejsza Ewangelia zachęca do zastanowienia się nad tym, czego Jezus dokonał dla nas, czym nas obdarzył i co wciąż nam daje... Na pewno daje nam siebie. Hans Urs von Balthasar napisał, że Jezus działa jak beztroski Rozrzutnik, ale jednocześnie nie pozwala, aby coś się zmarnowało. Każe zebrać resztki, aby uczniowie i Kościół mieli zasoby pokarmu dla wszystkich potrzebujących. Nie możemy zmarnować daru, który otrzymujemy od Boga. Nie możemy zmarnować dobra i miłości.
Jezus dostrzega zmęczenie uczniów i prosi: „Idźcie sami na miejsce odludne i trochę odpocznijcie”. Ta zachęta skierowana jest również do nas. On widzi, jak bardzo jesteśmy zabiegani, staramy się wypełniać wszystkie obowiązki zawodowe i rodzinne, i doskonale nas rozumie. Pozwólmy, aby Jego słowa troski do nas dotarły. Znajdźmy czas na wyciszenie, by po prostu z Nim pobyć, wsłuchać się w Niego. Zapewne Jezus sam chciałby znaleźć chwilę na odpoczynek, na który posyła swoich uczniów, ale Jego miłość do człowieka jest pierwsza. On w miłości do ludzi nie ustaje, bo troszczy się o ich zbawienie. Jezus lituje się nad ludźmi garnącymi się do Niego jak owce, które nie mają pasterza. On daje mi miłosierdzie i umacnia swoim słowem.
Dlaczego Jezus wybrał takich, a nie innych apostołów? Ewangelia nie mówi nic na temat ich cnót, mądrości czy daru wymowy. Jezus nie kwalifikuje owych Dwunastu według kryteriów przydatności. Stosuje typowy dla siebie wyznacznik, jakim jest miara serca i miłości. A jeśli czegoś po ludzku brakuje apostołom do właściwego wypełnienia misji, to zostaje im to dodane przez samego Chrystusa. To, co najważniejsze, już otrzymali – władzę nad duchami nieczystymi. Panie, Ty jesteś naszą mocą i siłą, poślij nas.
Najtrudniej być świadkiem wiary wśród najbliższych, w gronie przyjaciół. Kiedy wokół nas brakuje zaufania i zawierzenia Bogu, a ludzie kierują się jedynie własną mądrością, doświadczamy sytuacji Nazaretu. Dopóki człowiek zamyka się na prawdę, na obecność Boga w swoim życiu, nie jest możliwa jakakolwiek przemiana, wewnętrzne uzdrowienie. To grzech niedowiarstwa nie pozwala postępować w wierze. Święty Augustyn w jednym ze swoich kazań mówił o oczach serca i oczach wiary. Podkreślał, że oczy wiary są lepsze, silniejsze niż wzrok cielesny.
Dziś czytamy o ludziach niezwykle zdeterminowanych – kobiecie cierpiącej na krwotok i przełożonym synagogi, któremu właśnie umarła córka. Kobieta wydała już wszystkie swe oszczędności na lekarzy, ale żaden z nich jej nie pomógł. Pomocy wokół szukał zapewne dla swej córki również Jair, ale jej nie uzyskał. Nie poddali się jednak, przyszli do Jezusa. Przyprowadziła ich wiara. Jak widać, Pan dopuszcza w życiu pewne sytuacje, w których pomóc może tylko On sam, a wszystko po to, abyśmy mogli zyskać jeszcze więcej. Ich postawa zachęca do pogłębienia wiary w uzdrowieńczą obecność Jezusa. Niezwykłe są też Jego słowa: „Dziecko nie umarło, tylko śpi”. Jezus śmierć nazywa snem. Może to uczynić, bo On jest życiem. Dotknijmy Go, bądźmy blisko Niego, a będziemy zbawieni.
Jezus spokojnie śpi, a uczniowie okazują się ludźmi małej wiary. „Czemu się boicie? Wciąż jeszcze nie wierzycie?”. Czy nie jest to również pytanie skierowane do nas? Ile razy w trudnych sytuacjach, kiedy odczuwamy kruchość naszej ludzkiej kondycji, brakuje nam wiary w to, że Bóg jest z nami. Jezus ucisza szalejącą burzę i silny wiatr. Jednak tak naprawdę ucisza w nas wszelki chaos, nasze wewnętrzne burze. Jezus pokonuje żywioły naszych grzechów. Obecność Jezusa daje nam pewność życia. Niesie wyciszenie i ukojenie.
Kazanie espresso - Bądźmy małymi ziarenkami
Jezus mówiąc, że rolnik po zasianiu ziarna nie ma wpływu na jego wzrost, tłumaczy nam, że aby wzrastało w nas królestwo Boże, nie wystarczy tylko nasza praca, potrzeba jeszcze łaski Bożej. Tak, bądźmy pokorni, bo nie wszystko zależy od nas. Ale sami też możemy być małymi ziarenkami dobra na tej ziemi. Uśmiechnijmy się do kogoś, pomóżmy drugiemu, a dobro będzie rozlewać się po świecie. Doceńmy to, co otrzymaliśmy od Jezusa, i nieśmy Go innym, współpracujmy z łaską Pana, a królestwo Boże będzie się rozrastać. Królestwo Boże jak to ziarnko gorczycy, choć małe, jest odporne nawet na niekorzystne warunki.
To, że krewni Jezusa uważają Go za obłąkanego i próbują powstrzymać, a uczeni w Piśmie zarzucają Mu opętanie, pokazuje, że jest On nierozumiany i przez najbliższych, i przez wrogów. Zbyt ludzkie myślenie powoduje, że nie rozpoznają w Nim działającego Boga. Tymczasem Jezus jest Synem Bożym, całkowicie wierny Ojcu, do końca Mu oddany i bezgranicznie ufający. Swoim postępowaniem Jezus wytycza nam drogę, którą powinniśmy kroczyć. „Bo kto wypełnia wolę Boga, ten jest moim bratem, siostrą i matką”. Przypomina również, że jeśli będziemy trwać w jedności z Nim i między sobą, nic nie jest w stanie nas zniszczyć. Ufajmy Jezusowi i myślmy bardziej po Bożemu niż po ludzku.
Kazanie espresso - W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego
Piękny i głęboki jest znak krzyża kreślony przez matkę lub ojca na czole syna lub córki, któremu towarzyszą słowa: „Niech Cię Bóg prowadzi”. I przywodzą na myśl właśnie Trójcę Świętą. Tajemnica Trójcy Świętej jest dla nas wezwaniem i zadaniem, abyśmy uczyli się właściwie budować naszą więź z Bogiem, a także nasze wzajemne więzi i relacje. Błogosławiony Stefan Wyszyński często mówił, że nasze życie wspólnotowe, społeczne powinno być odbiciem życia wewnętrznego Trójcy Przenajświętszej. Wypełnione miłością, więzią, jednością i pokojem
Jezus zapowiedział, że po Jego odejściu przyśle nam Wspomożyciela – Ducha Świętego. On nad nami czuwa i do każdego z osobna przemawia, ale żeby Go usłyszeć, musimy na chwilę się zatrzymać i spotkać z Nim na modlitwie. On uczy prawdy o naszym życiu. Daje nam dobre natchnienia w realizacji naszego powołania. Dzięki Jego darom możemy wykonać zadania, które Bóg nam przygotował. Dlatego otwórzmy się na działanie Ducha Świętego i każdego dnia prośmy Go o dary: mądrości, rozumu i rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej… Nie ograniczajmy Ducha Świętego w działaniu, a będziemy świadkami zaskakujących cudów!
Dziś przeżywamy uroczystość Wniebowstąpienia. Patrzymy na niebo i ponownie widzimy Jezusa w Jego boskim majestacie. Objawił nam Boga, odkupił nasze grzechy i „został wzięty do nieba i zasiadł po prawej stronie Boga”. On otworzył nam niebo. A w domu Ojca jest mieszkań wiele. My też mamy nadzieję, że kiedyś tam zamieszkamy. Dlatego starajmy się żyć blisko Jezusa, być Jego świadkami i dzielić się Jego miłością z bliźnimi. I tak tajemnica Wniebowstąpienia Pańskiego staje się dla nas źródłem prawdziwej radości. Przypomina nam o czymś wielkim – o tym, że istnieje niebo.
Kazanie espresso - Dar przyjaźni
Nam się wydaje, że to my wybieramy w życiu Jezusa, ale tak naprawdę to Bóg pierwszy nas wybrał, bo On ma władzę, i zachęcił nas, abyśmy z kolei my mogli Go wybrać w pełnej wolności. Wybrał nas i wyznaczył, abyśmy przynosili owoc. I tak się stanie, nawet jeśli tych owoców jeszcze nie widzimy, bo Jego słowo jest prawdą. Więcej, Jezus nazywa nas swoimi przyjaciółmi. Czy potrafimy przyjąć ten dar i odpowiedzieć na niego? On przez swoją miłość przekazał nam wszystko, całą głębię Bożej miłości, i chce, byśmy w niej żyli. „Trwajcie w mojej miłości” – to jest fundament naszego życia z Chrystusem.
Kazanie espresso - Zakorzenienie w Jezusie
Nie chcemy być sami. Każdego dnia szukamy oparcia, poczucia bezpieczeństwa. I dzisiaj Jezus oznajmia nam, że nie jesteśmy sami, jesteśmy gałązkami krzewu winorośli, którym jest On sam. Co więcej, Jezus chce, abyśmy w Nim trwali, w Nim byli zakorzenieni, bo tylko wtedy przyniesiemy owoc. Troszczy się o nas. Trwanie w Nim jest źródłem prawdziwej radości, która oddziałuje także na innych. Ta jedność z Jezusem jest dla nas najcenniejszym darem. Tu nie ma miejsca na połowiczność. Jezus, kiedy mówi, „beze Mnie nic nie możecie uczynić”, zaprasza nas, abyśmy byli Jego uczniami. On pragnie, byśmy trwali w Nim. Czyż to nie jest najlepsza nowina?
al. Żeromskiego 32, 84-120
WŁADYSŁAWOWO
tel./fax: (058) 674 02 74, e-mail: wladyslawowo@tchr.org